W świecie równoległym. O zapomnianych demonach (nie tylko) łęczyckich.

Dawni mieszkańcy polskiej wsi powszechnie podzielali wiarę w liczne demony. Dwa światy o przeciwnym charakterze – rzeczywistość nadzmysłowa i ludzka niekiedy przenikały się. Wtedy istoty demoniczne mogły, w większym lub mniejszym stopniu, szkodzić ludziom – niektóre robiły złośliwe psoty, inne pozbawiały majątku a nawet życia. Zdecydowana większość demonów miała swojską metrykę, przynależały do systemu tradycyjnych, słowiańskich przekonań o starej, jeszcze przedchrześcijańskiej genezie. Nie można jednak zapominać, że w przekazach o nich było wiele elementów chrześcijańskich, szczególne na poziomie ich wydźwięku etycznego. Wierzono jednak, że o staniu się istotą demoniczną decydowały nie tylko złe uczynki, ale też czynniki nie mające nic wspólnego z chrześcijańską moralnością – nietypowe cechy (często) anatomiczne, czy niedopełnienie obrzędów religijnych, jakie człowiek przechodził w przełomowych momentach swojego życia (chrzest, ślub, pogrzeb). Natomiast ich aktywność nasilała się w przełomowych momentach cyklu dobowego lub rocznego oraz w okresach, niesprzyjających aktywności człowieka (np. noc). Warto zauważyć że, dwa rodzaje demonów znanych na polskiej wsi – diabeł i czarownica miały chrześcijańską genezę. W wierzeniach mieszkańców wsi na ich temat było jednak wiele ludowych elementów. Dlatego też wiejski diabeł bywał nieporadny i niezbyt bystry, różniąc się wyraźnie od znanego z teologii bardzo groźnego antagonisty Boga. Polska czarownica natomiast, choć pozostawiała w służbie diabła, raczej pozbawiała majątku, niż narażała na grzeszne pokusy, jak jej siostry z Europy zachodniej.

            Żywy w XIX w., a nawet w I połowie XX w. złożony i różnorodny świat demonów dziś został niemal zupełnie zapomniany. Głębokie zmiany stanu wiedzy i postaw sprawiły, że my, współcześni nie mogliśmy zachować dawnych wierzeń. Co więcej nie ocalała również pamięć o nich. Powszechny jest jedynie pewien zakres wiedzy na temat demonów związanych z chrześcijaństwem, co oczywiście wiąże się ze współczesnym wychowaniem.            Świat istot demonicznych, z którym, wedle własnych przekonań obcowali mieszkańcy polskiej wsi, przybliżę na przykładzie wierzeń z Łęczyckiego. Warto podkreślić, że region ten charakteryzuje się bardzo bogatą rzeźbą postludową. Demonologia była problematyką, którą  chętnie podejmowali  łęczyccy twórcy. Oczywiście w przedstawieniach, które wyszły spod dłut rzeźbiarzy łączą się w różnych proporcjach tradycja i twórcza wyobraźnia. Mimo to prace wielu rzeźbiarzy stanowią doskonałą ilustrację zapomnianych wierzeń i pozwalają przybliżyć i unaocznić je współczesnemu odbiorcy.

            Na ziemiach polskich rozpowszechniona była wiara w południce, w Łęczyckiem nazywano je przypołnicami. Były to żeńskie demony, wedle opowieści Ignacego Kamińskiego – łęczyckiego rzeźbiarza ludowego i znawcy demonologii, całe białe z czerwonym językiem, z również czerwonymi oczami oraz z „zielskiem na głowie”. Wedle niektórych przekazów przypołnice jeździły „kółkiem” – pojazdem przypominającym hulajnogę po miedzach i polach pełnych dojrzałego zboża. Okres ich aktywności przypadał bowiem na lato, szczególnie groźne były w południe. Wtedy to atakowały pracujących ludzi, głównie młodych, urodziwych żniwiarzy, pozbawiając ich sił, a nawet życia.

            W Łęczyckiem znana była bardzo groźna, również żeńska, istota demoniczna – zmora. W nocy jej ofiara najpierw mogła słyszeć jej kroki w izbie, lub czuć jak chodzi po jej łóżku. Potem, co charakterystyczne dla tego demona, dusiła atakowanego człowieka. Zazwyczaj nie był on w stanie wzywać pomocy, nie mógł bowiem wydać z siebie żadnego dźwięku. Przed zmorą chroniły podobno postawiony na sztorc nóż lub siekiera ewentualnie obrysowanie łóżka święconą kredą. Wedle łęczyckich wierzeń zmory mogły przybierać postać zwierzęcia – najczęściej kota, myszy lub żaby. Pochodzenie tych demonów było dyskusyjne, jedni sądzili, że były to żywe kobiety obdarzone jakąś szczególną cechą (np. 7 córka w rodzinie), inni iż są to dusze grzesznic. Istniało przekonanie, że można zdemaskować zmorę. Jeżeli udało się w nocy, kiedy przybrała zwierzęcą postać, przybić ją do łóżka nękanego człowieka, o świcie wracała do ludzkiej postaci i ofiara stawała z nią twarzą w twarz.

            Świcki – mierniki występowały na szerszym terenie, jednak szczególnie łatwo można je było spotkać w regionie łęczyckim, który kiedyś obfitował w bagna i podmokłe łąki. Istniało przekonanie, że były to dusze geometrów, którzy krzywdzili chłopów dokonując pomiarów gruntów. Wedle przekonania ludu, zależnie od wagi przewinień za życia świcki, mogły być łagodne (pokutujące) lub złośliwe (potępione). Kamiński przedstawiał je jako postacie bez nóg z płonącymi włosami. Świcki, szczególnie pokutujące, mogły być życzliwe człowiekowi – oświetlały swoim światłem drogę i pomagały znaleźć zgubione przedmioty. Zawsze, dla własnego bezpieczeństwa należało świckowi uprzejmie podziękować. Złośliwy świcek, któremu człowiek wszedł w drogę, mógł go poparzyć lub wypalić oczy. Wierzono również, że wyprowadzały one ludzi na bagna, a nawet ich topiły.

            W wierzeniach demonologicznych tego regionu ważne miejsce zajmowały także czarownice – kobiety pozostające jakoby w służbie diabła. Powszechnie wierzono, że odbierały one krowom mleko i powodowały tym samym starty w gospodarstwie. Mogły również być przyczyną chorób innych zwierząt gospodarskich. Szczególnie aktywne i groźne dla człowieka czarownice były podobno w oktawę Bożego Ciała (czyli osiem dni po tym święcie). Jak wierzono stosunkowo łatwo można było je poznać – w pierwszy dzień Wielkanocy na procesji w czasie rezurekcji nie obchodziły, jak i inni wierni, trzy razy kościoła ale po drugim okrążeniu przerywały  obrzęd.

            Mimo złożoności i bogactwa demonologii łęczyckiej, niewątpliwie za centralną jej postać należy uznać  diabła Borutę. Był to diabeł lokalny, ściśle związany z Łęczyckiem. Jak pisze znany dziewiętnastowieczny etnograf Oskar Kolberg region ten był jego rodzinnym gniazdem i  główną kwaterą. Ze swojej siedziby, jak wynika ze starych ludowych przekazów, robił dokuczliwe dla ludzi dalekie wycieczki na inne polskie ziemie. W regionie łęczyckim funkcjonowało bardzo dużo wierzeń i opowieści o tym diable.

            Boruta mógł przybierać kilka wcieleń i ukazywać się ludziom w różnych okolicznościach. Często próbował mylić drogę i wabić na bagna chłopów, którzy wieczorami pijani wracali do domu, czasem topił ludzi w stawach lub innych zbiornikach wodnych. Jak opowiadał przywoływany już przeze mnie Ignacy Kamiński, mógł wtedy przybierać odpowiednio postać Boruty Błotnego, który z wyglądu przypominał ogromnego owada, lub Boruty Topielca, bytującego w wodzie pod postacią ryby .

                Wedle wielu przekazów o Borucie diabeł przyjmował postać szlachcica i mieszkał w lochach łęczyckiego zamku. Jak dawniej opowiadano miał za zadanie pilnować ukrytych w tym miejscu skarbów. Jednak nie wykonywał tego zadania sumiennie, z nudów odwiedzał miejscową szlachtę w czasie organizowanych przez nią biesiad i zabaw. Wedle jednej legend Boruta przyszedł na wesele córki szlachcica Kaliny. Choć nikt go nie znał gospodarz postanowił go ugościć. Diabeł porwał pannę młodą bez jej zgody do szalonego tańca, wtedy świeżo poślubiony małżonek wyzwał go na pojedynek. Gdy udało mu się obciąć Borucie dwa palce diabeł zniknął, została po nim rękawica z palcami zakończonymi wielkimi pazurami i szabla z tureckim symbolem księżyca. Dzięki temu uczestnicy wesela przekonali się kim był tajemniczy gość.

       

Wedle wielu przekazów o Borucie diabeł przyjmował postać szlachcica i mieszkał w lochach łęczyckiego zamku. Jak dawniej opowiadano miał za zadanie pilnować ukrytych w tym miejscu skarbów. Jednak nie wykonywał tego zadania sumiennie, z nudów odwiedzał miejscową szlachtę w czasie organizowanych przez nią biesiad i zabaw. Wedle jednej legend Boruta przyszedł na wesele córki szlachcica Kaliny. Choć nikt go nie znał gospodarz postanowił go ugościć. Diabeł porwał pannę młodą bez jej zgody do szalonego tańca, wtedy świeżo poślubiony małżonek wyzwał go na pojedynek. Gdy udało mu się obciąć Borucie dwa palce diabeł zniknął, została po nim rękawica z palcami zakończonymi wielkimi pazurami i szabla z tureckim symbolem księżyca. Dzięki temu uczestnicy wesela przekonali się kim był tajemniczy gość.

     Opowiadano, że Boruta starał się przewrócić tumską kolegiatę. Podobno mają tego dowodzić wgłębienia w kamieniu – ślady pazurów, które można oglądać na budowli po dziś dzień. Wedle jednej z wersji tej  opowieści  Boruta nosił kamienie na budowę świątyni, ponieważ panna, w której się zakochał oszukała go mówiąc, że będzie to karczma. Gdy diabeł dowiedział się prawdy próbował zamachnąć się na świątynię. Wedle innej wersji postąpił tak ponieważ w kolegiacie zamknęła się panna, która zorientowawszy się, że, ma do czynienia z diabłem, nie chciała za niego wyjść.

            Z przekonaniem, że Boruta mógł pokazywać się w stroju niemieckim wiąże się tragiczne wydarzenie. Jak można było przeczytać w Tygodniku Ilustrowanym z 1862 r. doszło do niego wkrótce po tym, jak Łęczyca znalazła się pod pruskim zaborem. Pewien chłop ze wsi Topola Królewska wracając pod wieczór do domu zobaczył nieznaną postać, która wzbudziła w nim strach. Była ona ubrana cała na czarno, miała na głowie kapelusz przypominający nietoperza i szeroki, czarny ogon wiszący przy kaftanie. Chłop będąc przekonany, że spotkał Borutę uderzył go kłonicą w głowę. Domniemany diabeł przestał dawać znaki życia, a chłop udał się do domu. Następnego dnia rozpoczęły się poszukiwania urzędnika, który mając zaprojektować meliorację miejscowych bagien, wyszedł na rozpoznanie terenu i nie wrócił. Wkrótce znaleziono ciało i prawda wyszła na jaw. Sprawca, ponieważ nie kierował się złą wolą i nie wystąpił celowo przeciw władzy, został ukarany jedynie symbolicznie. Zaborcy rozpoczęli skierowaną do chłopów akcję informującą jak wyglądają urzędnicy niemieccy, czym się zajmują i jak należy ich traktować. Niektórzy chłopi sądzili jednak, że ich ziomek unieszkodliwił Borutę, bowiem urzędnik nie może być tak bardzo podobny do diabła… Powyższa historia świadczy, iż wiara w demony była swojego czasu bardzo silna i głęboka.

 

            Mocne zakorzenienie demonologii na dawnej wsi karze sądzić, że zaspokajała ona istotne potrzeby psychologiczne ówczesnych mieszkańców wsi. Wierzenia te na pewno przyczyniały się  do wyjaśniania świata, w sytuacji gdy i tak ograniczona niegdyś wiedza, docierała do chłopów, których życie sprowadzało się do własnej wioski i jej najbliższej okolicy, w niewielkim zakresie. Istotny był również fakt, że porządek, którym rządził się świat nadzmysłowy dawał, znajdującym się na dole hierarchii społecznej mieszkańcom wsi, poczucie sprawiedliwości, nawet jeżeli  realizowało się często dopiero do śmierci winowajcy.

Tekst i zdjęcia dr Barbara Chlebowska

Popularne Artykuły

O nas

Kategorie

ŚLEDŹ NAS

Misją „TALENTS MAGAZINE POLAND” jest przede wszystkim promowanie bogatej historii i tradycji
regionu łódzkiego, z którego pochodzimy. Nasz magazyn będzie prezentował lokalnych artystów, pisarzy,
rzemieślników oraz inicjatywy kulturalne, które zasługują na szerokie uznanie.

Agnieszka Wrześkiewicz

Redaktor naczelna

Popularne artykuły

  • All Post
  • AKTUALNOŚCI
  • bez kategorii
  • DESIGN
  • FILM
  • FOTORELACJE
  • HISTORIA REGIONU
  • LITERATURA
  • MALARSTWO
  • MŁODE TALENTY
  • MUZYKA
  • ŚWIAT
  • SZTUKA
  • TEATR
  • WSZYSTKIE
  • WYSTAWY
  • Z KRAJU

Newsletter

ZApisz się po więcej

You have been successfully Subscribed! Ops! Something went wrong, please try again.
Edit Template

Projekt strony internetowej: tomasz-kaminski.pl