Wspomnienia z wystawy Józefa Chełmońskiego – Jan Cholewczyński
Warszawskie Muzeum Narodowe zorganizowało wspaniałą wystawę dzieł Józefa Chełmońskiego rozproszonych w kraju i zagranicą, tu zebranych razem. Obrazy malarza powszechnie znanego z bardzo licznych reprodukcji i podziwianego. Każdy widział zamieszczone jego „ Bociany”, „Babie lato”, „Burza”, „Kuropatwy”. „Żurawie” lub konie – „Trójki”, „Czwórki” w szalonym pędzie. Dzieła artysty są bardziej znane niż biografia. Początkowo w kraju malarstwo Chełmońskiego nie cieszyło się wielkim uznaniem. Dopiero sukces i uznanie obrazów: „Sprawa u wójta” i „Roztopy” wystawionych na dorocznym Salonie (gdzie eksponowane były każdego roku prace uznanych malarzy), w Paryżu w 1876 roku utorowały drogę do błyskawicznego uznania i sławy. Jak się wydaje to egzotyka tematyki płócien Józefa Chełmońskiego jak i odmienność stylistyczna spowodowała uznanie, później także w kraju.
Józef Chełmoński urodził się 6 listopada 1849 roku we wsi Boczki – 6 kilometrów od Łowicza. Rysunku uczył się głównie w prywatnej pracowni u Wojciecha Gersona, którego wpływ wywarł ogromne wrażenie zachowane do końca życia. Jak pisał w swojej autobiografii – „Jemu jednemu zawdzięczam wszystko”. Chełmoński wspomina jak Wojciech Gerson kazał młodym adeptom sztuki rysować wszystko: ziemię kamienie, niebo, trawy drzewa, zwierzęta wszelkie żaby, owady jako, że natura jest najlepszym nauczycielem. Jednocześnie uczył się w warszawskiej Klasie Rysunku. W 1871 wyjechał na dalsze studia do Monachium – znanego z różnorodnych szkół i pracowni malarskich. W Monachium przebywało wielu artystów także polskich. Przebywał tam też Jan Matejko, lecz krótko. W Monachium Chełmoński namalował sporo , niewiele się zachowało z tego okresu np.: „Sprawa u wójta”, „Powrót z balu”. Okres monachijski to bliskie kontakty z przyjaciółmi zwłaszcza z Stanisławem Witkiewiczem, Józefem Brandtem, Maksymilianem Gierymskim, Adamem Chmielowskim (późniejszym bratem Albertem ).

Najbardziej charakterystyczne było, że Chełmoński nie ulegał wpływom nowych, modnych prądów w malarstwie, szedł własną niepowtarzalną drogą.
Nie ulegał impresjonizmowi. W trakcie studiowania w Monachium wyjazdy na Ukrainę i Mazowsze wzbogaciły twórczość o nowe elementy. Jak wspomina Henryk Piotrowski (malarz i krytyk sztuki) „Z ucznia, który wiele zapowiadał, Chełmoński urósł do skali mistrzostwa w ciągu jednego roku”. Jego pełne ruchu, rozpędzone konie wzbudzają żywe dyskusje, niektórzy twierdzą, że za dużo tam życia pędu, ruchu. Tak nikt nie malował, by konie pędziły wprost na patrzących. Często na obrazach występują różnych ras psy i inne zwierzęta. Chełmoński ma niesamowitą pamięć wzrokową. Maluje sceny z życia wsi polskiej i ukraińskiej z pamięci. Kończą się problemy finansowe.
…
Jan Cholewczyński
Dalszy ciąg artykułu znajdziecie Państwo w listopadowym wydaniu magazynu TALENTS.